mori - komentarze



2005-03-12 19:56

Nie będę dużo pisać,bo coś mi się dziwnego z klawiaturą dzieje...zapraszam tylko wszystkich blogowiczów do rozwiązania funtestu o mnie(mam go w linkach:"Na ile mnie znasz?Sprawdź!").Pytania nie dotyczą faktów z mojego życia,których bym nie opisywała na blogu,więc sprawdzić się mogą nie tylko ci,którzy mnie znają osobiście...właściwie pytania dotyczą tylko mojego charakteru i nie oczekuję,by ktoś znał mojego blogusia na pamięć...zapraszam!



Zmiany 2005-03-11 13:17

Pozbyłam się hasła.Uznałam,że skoro tak mi zależy na komentach,to muszę po prostu zaryzykować namierzenie przez matkę Damiana.Zmieniłam tesh szablonik(patrzcie-wchodzą mi kofffane polskie litery!)...śliczny,nie?Tyle razy byłam na Layouts.ownerze i nigdy nie zajrzałam na ten...A ten rysunek na górze...stawiam moje adidasy,że to Clamp!

Nie mam pojęcia,czemu,ale jestem dziś po prostu przepełniona optymizmem.Zapewne spory udział w wywoływaniu uśmiechu na mej facjacie miała Szyba,która (przez trelefon,ma się rozumieć)wyżalała mi się,że od miesiąca czyta "Hobbita"(lektura szkolna) i nie może przez niego przebrnąć,bo"...oni tak tylko siedzą,jedzą i gadają o jakimś smoku.Nic więcej się nie dzieje".Oznacza to,że dotarła mniej więcej na piętnastą stronę...jeszcze bardziej rozśmieszył mnie tekst,że"Jest fanką fantasy,ale jakoś Tolkiena i książek w tym stylu nie lubi".Śmiać się,czy płakać?

Szukając stron o fantastyce znalazłam wspaniałą wiadomość:kręcą pierwszą część "Opowieści z Narnii"!Reżyserię wziął na siebie facet od Shreka, a muzykę robi...ta-daaaaaaa!-Amy Lee z mojego ukochanego Evanescence...ludzie,jak ja koffam Narnię!Pierwsze zdanie,jakie w życiu przeczytałam, brzmiało"Zaklinam was,uwolnijcie mnie!Na wszystko,czego się lękacie,na wszystko,co kochacie,na jasne niebo Nadziemia,na Wielkiego L:wa,na samego Aslana,rozkazuję wam...".Mama,która wtedy prasowała, przypaliła bluzkę,jako że mimo starań rodziny,kupowania mi książek w stylu"Kłopotów króliczka Królinka"(to było straszne),za nic nie chciałam nauczyć się czytać.Cudu dokonało "Srebrne Krzesło"Lewisa.




2005-03-10 20:39

Piszem krociotko:w koncu napisalam kolejny rozdzialik o Lirael.Jest bardzo dluuuuuuuuuuuuuuuuugi(jak na moje mozliwosci).Od dzis bloga o Lirael nazywac bede "Ksiega Snów".UWAGA!Dodalam tez tam nowa muzyczke,aczkolwiek nie dziala,gdy sie strone zminimalizuje...wcielo mi takze odtwarzacz




2005-03-09 16:09


Mam dola



Cholernego, zmutowanego, wielgachnego dola.Szlag!


Jestem przeziebiona, snuje sie po mieszkaniu niby cien z czerwonym nosem.Ponad tydzien temu byl final olimpiady.Nie pisalam,lezalam w lozku z garaczka. Tata,wierzacy w prehistoryczne metody leczenia,zmusza mnie codziennie do wypijania imbiru(znaczy wody z gotowania imbiru,sam imbir toby mi rozpuscil zeby)z miodem,cytryna i czosnkiem.Bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!

Dzisiaj moj stan ducha osiagnal takie dno, jakiego jeszcze swiat nie widzial.W ciagu niecalej godziny zuzylam wszystkie chusteczki, a strony ksiazki sie nieomalze rozplynely...popelniajac zyciowy,ze tak powiem,blad,postanowilam ostatnio przeczytac po raz wtory "Wladce Pierscieni".Nie pamietalam,ze Tolkien stworzyl takie arcydzielo,historie schylku Trzeciej Ery zglebialam z zapartym tchem, wczoraj sie poryczalam nad losem Golluma...ale, kurde,czemu elfowie wraz z Frodem i Gandalfem odeszli ze Srodziemia?!Wiem, gdy zniszczono Pierscien Jedyny,Narya, Vilya i Nenya stracily swoja moc,a Lórien i Rivendell porwaly strumienie czasu...wiem,ze Gandalf spelnil swoja misje i jako Olorin, jeden z Maiow,odszedl do reszty aniolow(badania wskazuja na to,ze cala Biala Rada to aniolowie w smiertelnych cialach,zeslani do walki z Sauronem)...ale,do ciezkiej cholery,CZEMU?!Czemu Srodzieme nigdy nie bedzie juz takie jak kiedys,jak hobbici poradza sobie bez elfow...moze nie wiedzieli,ale przeciez byli im potrzebni...

zapewne na Ziemi nie ma istoty,ktora mnie zrozumie.Ja sama nie wiem,o co mi chodzi,bo przeciez to tylko glupia ksiazka...ale czuje,jakby wraz z Elfami Wysokiego Rodu z mojego zycia odplywalo cale piekno...



Przed chwila wyszla ode mnie megg.Probowala wykasowac cala te notke(na szczescie zapisalam ja w notatniku),napisala mi za to na blogu"jestem glupia".Nie bede tego kasowac, da to swiadectwo poziomu umyslowego niektorych z rzekomo rozumnych istot.Zostawila mi sterte zeszytow do przepisania i batonika,jakiego dziewczyny dostawaly na Dzien Kobiet."Nie martw sie-powiedziala-to nadgryzione,to moj pies".Tym mniej wiecej optymistycznym akcentem koncze notke.










Cholera!Skasowalam sobie note!A byla taka dluga...

No, w kazdym razie bylam dzis u megg i byla taka jazda, ze...

Na poczatku robilysmy sobie spokojniutko palme na prezentacje naszej szkolki w urzedzie miasta. Potem zaczelysmy dzwonic po znajomych i nieznajomych z tekstami w stylu"Zdzichu, koniec z nami...zapmnij o tych chwilach szczescia, zapomnij o mnie...nigdy ci nie wybacze".Cudo!

Potem tradycyjnie wlaczylysmy muze na fulla i zaczelysmy hasac po lozkach w rytm Groove Coverage. Ja tradycyjnie hasalam po nowym lozku anki, siory megg. W pewnym momencie wybilam sie nieco za mocno i wyladawalam jak tarzan, jak to pozniej okreslila a$ka.W kazdym razie pod soba uslyzszalam glosne chrupniecie...uuuuuuuuuuups!

Jedna deska wypadla, druga zlamana...Probowalysmy podniesc materac i wsadzic deski z powrotem, ale okazalo sie, ze to badziewie wazy jakas tone...jedyne, co osiagnelysmy, to to, ze z jednej strony materacyk spadl z obramowania :/

dostalysmy totalnego speeda, jako ze anka miala wrocic za jakies pietnascie minut.Ryzykujac totalna masakre twarzy wsunelysmy sie pod lozko i probowalysmy to podniesc od dolu, ale na darmo.

Bylam bliska ataku histerii i to zapewne sprawilo, ze wlazlam pod lozko z powrotem i samodzielnie wypchnelam pier...niczony materac na swoje miejsce.Inna sprawa, ze akcje trzeba bylo jeszcze powtarzac ze trzy razy, zeby wepchnac deski...trzeba bylo w nie porzadnie rabnac piacha...zlamana podparlysmy maskotka megg w ksztalcie swini.

Postanowilysmy sie nie przyznawac w nadzie, ze kiedys anka zmeczona lutnie sie na lozko i dechy dopiero wtedy zachrzeszcza, a wszystko pojdzie na nia. Dla nas wystarczajaca pokuta byl strach przed pajakami spod lozka, bol rak i drzazgi z desek we wlosach...ekhhhhhhhhhhhhhhhhhhh...



Ludzie, JAK JA TO ROBIE?! Gdziekolwiek sie zjawie, cos psuje...nie ma imprezy, na ktorej bym czegos nie stlukla, kazdego kompa potrafie zalatwic, na urodzinach aski w pierwszej klasie przewrocilam choinke, a kiedys u megg siadlam na biurku i sie pode mna zawalilo...nie rozumiem, przeciez mam tylko 2kg nadwagi...





NIENAWIDZE, NIENAWIDZE,NIENAWIDZE 2005-02-22 19:52

go! Ksiedza mam na mysli...

Na religii dal nam zadnie do rozwiazania i kazal wpisac odpowiedz kolorowym dlugopisem. Jako, ze nie mam korektora, rozwiazalam to olowkiem, zeby moc zawsze poprawic bledy( sporo osob w klasie tak robilo)...gdy skonczylam, spytalam, czy moze byc olowkiem, a on na to wyjezdza z tekstem"No, jak cie nie stac na dlugopis..."OK, mnie stac, ale jakby powiedzial cos takiego komus, kogo naprawde nie stac...jakby sie to dziecko poczulo?Wscieklam sie, dostalam speeda i zaczelam poprawiac caly tekst zelem, a on uznal za stosowne komentowac to na cala klase:"Patrzcie, ale sie wsciekla...tak szybko pisze, ze sie zaraz kartka zapali...lepiej zadzwoncie na straz pozarna..."itepe. Buchacha, strasznie smieszne.

Potem ten sadysta, wiedzac, ze bartek jeszcze nie zdazyl rozwiazac tego badziewia, kazal mu je przeczytac. Krupnik(albo zurek-bartek to rzadko uzywana wobec niego forma) zaczerwienil sie, i stwierdzil, ze jeszcze nie ma. No to ten...lepiej nie bede pisac, o czym mysle, bo tego bloga czytaja nie tylko osoby, ktore powinny...powiedzial, ze poczekamy na niego. Zuras zrobil sie jeszcze bardziej czerwony i probowal rozwiazac zadanie, ale w kolko sie chyba mylil, bo rozwiazal po 10 minutach dopiero.Wtedy ksiadz kazal nam bic mu brawo...jedyna w klasie sie nie smialam i nie klaskalam, bo uwazam, ze to upokarzajace i naprawde moze sprawic przykrosc. Wtedy ten...ekhem, nic nie pisze, domyslcie sie, o jakie slowko mi chodzi...powiedzial " A teraz brawa dla pani ********* za ambicje" a gdy klasa zaczela znowu sie chichrac i klaskac, spojrzal na mnie zlosliwie. Podlec!

Opowiedzialam mamie cala sprawe i spytalam, czy moge nie chodzic na religie...mama wygladala na naprawde zmartwiona, gdy mi wyjasniala, ze jesli nie bede miala na swiadectwie oceny z religii, to nie bede mogla sie jej uczyc takze w gimnazjum, wiec nie przystapie do bierzmowania i nie wezme nawet slubu koscielnego...o nie, przez jednego buroka nie zaprzepaszcze calego zycia...nie, zrobie wszystko,zeby miec jeszcze szostke na koniec roku, zeby nie mial sie do czego przyczepic...



Popoludniu bylam u megg. Mial przyjsc takze damian , wiec przez chwile sie wahalam, przypominajac sobie swinstwo, jakie mi zrobil, ale w koncu postanowilam, ze zapomne o nim i sproboje z nim rozmawiac, jakby nigdy nic...

zanim przyszedl, puszczalysmy na fulla wioche imieniem Patrick Nuo i wrzeszczalysmy "1, 2,3,4...5 days!" skaczac po lozku siory magdy. Potem, gdy do drzwi zapukal damian, dziewczyny ukryly mnie w szafie, a same zachowywaly sie, jakbym byla dwa kilometry stad, nawet mnie zaczely obgadywac...fajnie bylo. Potem wyciagnely go do kuchni po sok, a ja wyskoczylam z szafy i siadlam normalnie na krzeselku. Gdy wrocil, spojrzal na mnie, nie odezwal sie slowem, ale nawet nie raczyl wejsc do pokoju, mimo dlugich namow dziewczyn. Nie chcial przebywac nawet ze mna w jednym pomieszczeniu, jakby to on mial miec do mnie o co pretensje. W kazdym razie, z calkiem milego popoludnia zrobil sie koszmar, aska z magda lataly od Damiana do mnie, probojac namowic do podania sobie reki...coz, jesli gosc mnie tak traktuje, to laski bez.W koncu sie zmylam do domu, bo mialam wrocic na szosta, a juz dochodzila...

Ogolnie dzionek oceniam jako beznadziejny, choc pierwsze pol godzinki u megg bylo spox...



spieszmy sie kochac koty...tak szybko odchadza 2005-02-21 19:03

jakie pikne sny mialam w nocy...najpierw snilo mi sie, ze jestem corka doktora Zywago(ogladalismy wczoraj rownoczesnie wersje z lat 60 i z 2002...jedna scena, przelaczamy, druga scena-przelaczamy...)i wyruszylam z nasza klasa do kopalnii Morii (to przez te idiotyczne zajawki "Druzyny Pierscienia" na TVN.moga ksiazke obrzydic...), i ze tam zaczely nas gonic orki (nie te istoty z fantasy...PRAWDZIWE, plywajace orki!), wiec nawialismy, ale wtedy zaczely nas scigac Hasacze(kto nie wie, co to jest, to niech zajrzy w linki), a potem bylo cos jeszcze bardziej pohasanego , ale nie pamietam...i, jak cos, to wcale nie zmyslam. Z niektorymi snami moglabym sie spokojnie udac do psychoanalityka.

na przystanku czekala na mnie przerazajaca wiadomosc: pewna osoba, ktorej wcale bysmy tu nie chcialy, czyta nasze blogi...uwazam sie za geniusza, poniewaz zamiast rozwazanego dlugo przeze mnie nicka Gunia wybralam postac historyczna. Dzieki temu baba jeszcze nie znalazla mego blogusia.

w szkolce na pierwszej lekcji byl tescik z przyry...megg, z ktora siadlam,postepujac wybitnie rozsadnie, zostawila sobie zeszycik na lawce, dzieki czemu przedyktowala mi pol sprawdzianu...spox, dzieki, magda.

co do siedzenia...juz dluzszy czas temu postanowilam sie rozsiasc z szyba, bo w kolko do mnie gada, ja sie z nia kloce, probujac ja uciszyc, a potem nauczyciele sie na mnie wsciekaja, bo nie wiem, co sie dzieje na lekcji...na dodatek, umowilam sie z megg, ze jak sie rozsiade z szyba, to siade z nia...z tego powodu pol klasy pozmienialo miesca, zebysmy mogly siasc razem (to zdanie jest nielogiczne, wiem doskonale). Ale ja wciaz nie moge sie zdobyc na odwage, i powiedziec szybie, ze stad spadam...dzis, gdy sie spoznila, siadlam z megg i myslalam, ze w koncu pojmie aluzje, ale ona zapomniala juz totalnie o awanturze, jaka mi w piatek zrobila...

mialam jej to dzis powiedziec, ale...umarl jej kot. Mial kilka miesiecy ...znalezli go martwego w kontenerze.A ona teraz ryczy, bo"Dopiero teraz zrozumiala, ze go kochala". Pamietam, ze nie chciala go nawet karmic, bo twierdzila, ze to kot jej ojca, a nie jej...i jak kladla go na kolanach, glaskala, a gdy w koncu zaczynal mruczec i mruzyl oczy, gwaltownie wstawala- uwazala, ze to zabawne, gdy spadal z przenikliwym mialkiem na podloge...i wciaz zmieniala mu imie:mial ich chyba 20, az w koncu przestal reagowac na jakiekolwiek i stal sie po prostu Kotem.

Patrzac na to wszystko dochodze do wniosku, ze dla Kota smierc byla wybawieniem...mysle, ze w kocim niebie nikt przenajmniej nim nie rzuca przez pokoj, by dowiedziec sie, jak daleko doleci.

Szyba stwierdzila, ze naprawila swoje winy i powiedziala nad jego trumna, ze go kocha. "Tak, na pewno sie ucieszyl"-powiedzialam. "Tez tak mysle"-padla odpowiedz.

Cholera, kto go zabil?! Pamietam, jak go nosilam na rekach, i jak mi usnal na kolanach...mial takie slicne, wielkie oczy...dobra, koncze temat, bo znowu sie porycze.

W kazdym razie nie mialam serca dobijac Szyby sprawa z lawka...



2005-02-20 18:21

dobra, pisze krotko: dalam nowy rozdzial o Lirael. Czytajcie i komentujcie, plisssssssssssssssssssssssssss...



2005-02-19 19:19

dzien jak dzien...szkoda marnowac czasu na opisywanie sprzatania, uganiania sie za kotem, bo trzeba go wyczesac, utopienia w kiblu dozownika od Brefa (mamy problem...utknal w rurze =/ ).

mama posyłała mnie dzis ze trzy razy do sklepu po jajka (sernik to naprawdę skomplikowane ciasto ). Raz poszłam do budki naprzeciwko naszego bloku...i wiecej tego bledu nie powtorze. Wrocilam do domu po ponad poł godziny, bo babka stojaca przede mna zamiast kupowac wdala sie ze sprzedawczynia w dyspute na temat gotowania rosolu...potem, gdy juz mialam kupic te upiorne jajka, baba wrocila sie od drzwi ,poprosila o kefir i zaczela sie rozwodzic nad pieknem polskiej kuchni(eeeeeeek?), z tego zeszlo na maklowicza(z dialogu wywnioskowalam, ze w pewnych kregach uchodzi za przystojniaka) i na calkowity brak wymagan wspolczesnych dziewczat...potem dowiedzialam sie o przypuszczanej ciazy sasiadki sprzedawczyni, a potem babka sobie poszla...a potem wrocila po zapalki...Boshe, ilez wycierpialam dla tych idiotycznych jaj!

gdy w koncu pasztet opuscil budke, pomyslalam, ze wlasnie dokonalam czynu paranormalnego i ujrzalam Szybe z przyszlosci.Kto wie, moze miedzy ziemniakami a pietruszka ukrywa sie tunel czasu...




balladyna, gadajace koty i wredna plotkara... 2005-02-18 18:01

chyba musze zaczac uwazac...podobno jakis nauczyciel znalazl bloga dziewczyny z naszej szkolki...a ze nie za duzo osob pisze u nas blogi, to moge sie modlic tylko, zeby to nie byl moj...od tej pory bede pisac o belfrach nieco mniej, tak na wszelki wypadek...

dzis pani powiedziala, jakie przedstawienie bedziemy robic...Balladyne! spox...strasznie chcialabym grac balladyne, ze wzgledu na wszystkie mordy, ktorych dokonala i na to, ze jest wlasciwie jedyna postacia z charakterem...no i ma ciemne wlosy:]. Ale nie dostane tej roli i bede miala szczescie, jesli zagram konia...bo moga mnie ustalic np.jednym z elfow...Boshe:ja jako Skierka...modlmy sie, zeby to dostala glucia...

wygrzebalam w szafce plytke ali Janosz (no comments...lubie ja) i slucham jej, ale oczywiscie plyta jest porysowana, tak ze szlag trafil najlepsiejsza piosenke...szkoda, Sklamalam jest takie sliczne...

mialam dzis ciezka rozmowe z szyba, ktora stwierdzila, ze zupelnie nie doceniam tego, co dla mnie robi...ona uwaza chyba, ze przyjazn polega na dawaniu drogich prezentow urodzinowych...no, alibo przeinaczania wszystkiego, co powiem i trabienia o tym po calej szkole...hmmmmmmmm...nastepnie,gdy stwierdzilam, ze wszystkich obgaduje,a potem, gdy sie dana osoba zjawi, zaczyna jej sie podlizywac, dowiedzialam sie, ze-trzymajcie siem-ona jest po prostu szczera!to mnie totalnie zwalilo z nog i juz sie nie odezwalam...

pisze kolejny rozdzial opowiadanka, teraz juz koncze opisy i skupiam sie na akcji...i gadajacych kotach...hehehe...



Imię:


Wyświetlaj emotikony w komentarzu

Lista emotikonów


Tak napisali inni:
Talk.pl :: Wróć